Po kilkunastu miesiącach historycznie niskich stóp procentowych Rada Polityki Pieniężnej tylko w ostatnich tygodniach podniosła referencyjną stopę procentową o 1,15 proc. (115 pb.). Wpływ na to miała galopująca inflacja, a ta – na co wskazuje Główny Urząd Statystyczny – w ostatnim miesiącu wyniosła już 6,8 proc. Coraz częściej pojawiają się głosy, że RPP na grudniowym posiedzeniu znów wykona ruch na stopach procentowych, przez co oprocentowanie kredytów po raz kolejny możne znacznie wzrosnąć. Czy czeka nas kolejna podwyżka stóp procentowych?
Każdy, kto w ostatnich 18 miesiącach starał się o kredyt, czy to gotówkowy, czy hipoteczny mógł zauważyć, że pieniądze można było pożyczyć na wyjątkowo korzystnych warunkach. Już w pierwszych miesiącach 2020 roku, a dokładniej w marcu ubiegłego roku, Rada Polityki Pieniężnej po 5 latach stagnacji postanowiła obniżyć referencyjną stopę procentową z 1,5 proc. do 1 proc. Ten ruch – na co wskazywał zarówno Narodowy Bank Polski, jak i rządzący – spowodowany był przede wszystkim pandemią COVID-19. Zachwiania na rynkach światowych wywołane niepewnością związaną z pandemią wymusiły poniekąd konieczność stymulowania gospodarki właśnie poprzez obniżkę stóp procentowych.
– W Polsce koniunktura w pierwszych miesiącach roku była relatywnie dobra. Jednak epidemia koronawirusa – ze względu na jej negatywny wpływ na nastroje, a także podejmowane działania państwa mające na celu ograniczenie jej rozprzestrzeniania się – będą powodowały w krótkim okresie ograniczenie aktywności gospodarczej części sektorów. – pisał w komunikacie Narodowy Bank Polski, po posiedzeniu Rady w marcu 2020 roku.
Jednocześnie Narodowy Bank Polski wskazywał, że “oczekiwane osłabienie wzrostu gospodarczego w najbliższym czasie oraz wyraźny spadek cen ropy naftowej na rynkach światowych będą oddziaływały w kierunku istotnego obniżenia dynamiki cen”. I ten właśnie argument wpłynął na obniżkę stóp procentowych o 50 pb.
Warto wskazać, że stopy procentowe w Polsce i tak od 2015 r. były już wtedy najniższe w historii, a ruch NBP na stopach wydawał się być niepotrzebnym.
Kolejny i jednocześnie znów całkiem spory spadek stóp procentowych miał miejsce raptem miesiąc później, gdzie główna stopa procentowa spadła o kolejne 50 punktów bazowych do 0,5 proc.
W przedłożonym komunikacie NBP wysunęła podobne argumenty, co miesiąc wcześniej, czyli konieczność dalszego stymulowania gospodarki, z uwagi na pandemię koronawirusa.
– W Polsce koniunktura w pierwszych miesiącach roku była relatywnie dobra, jednak podejmowane działania mające na celu ograniczenie epidemii przyczyniają się do spadku aktywności gospodarczej, którego skala w krótkim okresie może być bardzo istotna.
Towarzyszyć temu będzie pogorszenie sytuacji na rynku pracy i spadek dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych – napisano w komunikacie po kwietniowym posiedzeniu RPP.
Wtedy także Rada uznała, że spadek aktywności gospodarczej relatywnie szybko wpłynie na obniżenie inflacji, a to – po raz kolejny – jest przesłanką do obniżenia stóp procentowych.
Zaledwie kilkadziesiąt dni później RPP, po raz trzeci w ciągu raptem kilku miesięcy, uznała, że niezbędne jest dalsze stymulowanie gospodarki i ścięła stopy procentowe praktycznie do zera. 29 maja 2020 r. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła referencyjną stopę procentową do 0,1 proc., co zaskoczyło większość ekonomistów w Polsce.
Ten stan utrzymywał się przez kolejne kilkanaście miesięcy, a RPP – mimo stale rosnącej inflacji – nie podejmowała żadnych działań związanych z ewentualnym, coraz częściej sygnalizowanym przez ekonomistów, podniesieniem stóp procentowych.
Pierwsze ruchy Rady Polityki Pieniężnej w obliczu galopującej już inflacji miały miejsce dopiero na początku października 2021 r., gdy to na posiedzeniu zdecydowano o podniesieniu referencyjnej stopy procentowej o 40 pb. do poziomu 0,5 proc. Podwyżka ta – o czym pisali ekonomiści – była zdecydowania spóźniona, a jednocześnie zbyt mała. Wielu analityków tuż po tym prognozowało, że jest to jednak wyłącznie zmiana retoryki RPP względem stóp i możemy oczekiwać dalszych kroków w kolejnych miesiącach.
Tak też się stało. Niespełna miesiąc później, bo 3 listopada br. Rada po raz kolejny podniosła główną stopę procentową o 75 pb. do poziomu 1,25 proc. Adam Glapiński argumentował to właśnie wysoką inflacją, na którą trzeba zacząć oddziaływać poprzez podniesienie stóp procentowych. Szef NBP dodawał jednocześnie, że nie jest w stanie przewidzieć dalszych kroków RPP. Na konferencji prasowej uznał, że RPP nie zamierza zdradzać swoich ruchów, a “co będzie za miesiąc, zobaczymy”.
15 listopada Główny Urząd Statystyczny potwierdził swoje prognozy dotyczące październikowej inflacji, która wyniosła 6,8 proc. rok do roku. To zaś, w ocenie większości ekonomistów, jest jasnym sygnałem do możliwej dalszej podwyżki stóp procentowych.
W tym samym tonie wypowiada się jednocześnie sam Adam Glapiński, który w odpowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej uznał dziś, że „jeżeli napływające dane będą potwierdzać naszą obecną ocenę sytuacji gospodarczej, to prawdopodobieństwo dalszego dostosowania stóp jest wyższe niż ich utrzymania na obecnym poziomie” – uznał szef Narodowego Banku Polskiego.
Glapiński zaznaczył przy tym, że “jest to prawdopodobieństwo warunkowe, ocena „na dziś”. Może ona ulec zmianie, szczególnie biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie sytuacja w gospodarce globalnej i krajowej zmienia się dynamicznie i nieraz nas już zaskakiwała” – napisał prezes Narodowego Banku Polskiego.